Zaczęłam od wypicia czarnej kawy na pusty żołądek.
Zjadłam śniadanie: pół jogurtu zero procent,szczypta owsianki,pół łyżki musli,łyżka musu truskawkowego,kilka borówek (100)
Chyba zaraz pójdę ćwiczyć, żeby się nie narażać, że później nie zdążę.
Oczywiście wczoraj gdy wytrzeźwiałam to zaczęłam ćwiczyć, mimo, że przed chwilą opowiadałam Jemu jak mnie męczy anoreksja. Jebana hipokrytka. Pierwszy raz w życiu wypowiedziałam słowa: "a teraz...teraz wydaję mi się, że mam anoreksję na tle nerwowym" Przyjął to dobrze, o ile coś takiego można dobrze przyjąć.
Idziemy dziś na łąkę. I są mamy imieniny, nie wiem co będę dziś jadła, a jak nie wiem co będę jadła to czuję się zagrożona. Ale muszę walczyć,bo do tego zostałam stworzona.
Ten dzień zaczął się dobrze, ale jak się skończy zależy tylko ode mnie.