Staję na wagę jak na skazanie. Po wczorajszym spaghetti miałam wrażenie, że będzie 73kg. Niby wczoraj się ważyłam ale to piątek jest dniem ważenia i ZAWSZE się tego dnia ważę. Powoli spoglądam w dół. 71,9kg! Po prostu nie mogłam uwierzyć. Ważę się ponownie za chwilę. Nie, waga się nie pomyliła a mi się nie przywidziało. Jejku, jak się cieszę. Może jeszcze w tym miesiącu zejdę poniżej celu I? Byłoby wspaniale.
Wczorajszego postu już nie edytowałam i zostawię tak jak był, a co tam. Poza tym, myślę, że od dzisiaj do przyszłego piątku nie liczę kalorii. Po prostu postaram się jeść malutkie śniadanie i "normalny" obiad. Jeżeli się skuszę na coś dobrego to rano, ażeby w ciągu dnia to spalić. Zobaczymy czy efekty będą.
*dzisiejszy bilans*
Śniadanie: kilka łyżeczek kukurydzy z puszki, 1 kiwi
Obiad: będzie nieduża gotowana pierś z kurczaka
Wczorajszego postu już nie edytowałam i zostawię tak jak był, a co tam. Poza tym, myślę, że od dzisiaj do przyszłego piątku nie liczę kalorii. Po prostu postaram się jeść malutkie śniadanie i "normalny" obiad. Jeżeli się skuszę na coś dobrego to rano, ażeby w ciągu dnia to spalić. Zobaczymy czy efekty będą.
*dzisiejszy bilans*
Śniadanie: kilka łyżeczek kukurydzy z puszki, 1 kiwi
Obiad: będzie nieduża gotowana pierś z kurczaka