Bilans wczorajszy:
07:00 - 2 kawałki piernika z polewą
08:00 - owsianka [4 łyżki płatków owsianych, 1 łyżka kaszy manny, 1 szklanka mleka 2%]
16:15 - 1 banan, 1 sucha kromka chleba pełnoziarnistego
19:00 - brokuły, 1 kotlet, starta marchewka z sokiem z cytryny
+ czarna kawa bez cukru, zielona i owocowa herbata
Bilans dzisiejszy:
08:00 - owsianka [4 łyżki płatków owsianych, 1 łyżka kaszy manny, 1 szklanka mleka 2%]
09:45 - 1 banan
13:00 - 4 kanapki z żółtym serem i szynką
18:15 - 2 cukierki jogusie
19:00 - 2,5 ziemniaka z gulaszem, sałatka [sałata lodowa, pomidor, ogórek, papryczka zielona, cebula, oliwa z oliwek, sok z cytryny]
19:15 - naleśniki z budyniem
+ czarna kawa bez cukru, zielona i owocowa herbata
Ogólnie jestem zadowolona z tych bilansów - oczywiście mogłoby być bez tych słodyczy, ale i tak nie jest źle. Tych naleśniczków nie było aż tak dużo. Tak czy owak nie zapchałam się niczym.
W pracy coraz lepiej. Nawet ta wredotka, z którą nie potrafię się dogadać odnajduje w sobie powoli cechy ludzkie w stosunku do mnie, co bardzo cieszy

Na przyszłość jak znajdę czas i chęci postaram się zabierać do pracy zdrowsze jedzonko. W poniedziałek właściwie zabrałam sobie ugotowane jajka, ale nie miałam w ogóle czasu żeby jeść - ten banan i ta sucha kromka to cudem w siebie wepchnęłam na poczekaniu. Ale to był wyjątkowy dzień, w inne mam więcej czasu na spokojne zjedzenie "obiadku".
