Ostatnie cztery dni były pełne rozczarowań, nikomu do szczęścia niepotrzebnych węgli i celulitogennej coli zero.
Nie było sensu liczyć tych wszystkich kalorii ani innych drobnych odstępstw, które już po chwili urastały do kompulsywnego wpychania w siebie różnorakiego paskudztwa, którego "jadalność" (sądząc po zawartych w tym konserwantach, kwasach tłuszczowych, syropach glukozowych i ilości sodu) jeszcze kilka dni temu poddałabym w wątpliwość.
Mój smak znowu się zmienił, kompletnie odzwyczaiłam się od lekkiego "ssania" w dołku (raczej nie głodu) którego z łatwością niwelowałam zieloną herbatką czy miętą. Niestety! Warzywka też smakują też mdło, podobnie jajka bez soli i dietetyczny jogurt naturalny!
W dodatku nabawiłam się strasznego joja (waga pokazuje aż pół kilo więcej!).
Tak ciężko na to wszystko pracowałam, kosztowało mnie wiele, by rozkręcić organizm na części, każdy kubek smakowy z osobna poddałam starannej dezynfekcji, wróciłam do formy, przestałam mieć zakwasy, brzuszki robiłam z lekkością... i co? I CO Z TEGO?! Skoro wystarczyło tak niewiele by wszystko się jebło, rozsypało... Ale nie, nie gnębię się. Już nie. Po prostu wyciągnę wnioski i nigdy więcej nie doprowadzę do "drobnych" potknięć, które stopniowo urastają. Teraz, myślę, że mam solidną podstawę mentalną. Żeby nie mieć powtórki z rozrywki i za 50 dni spojrzeć sobie w oczy bez poczucia porażki i obrzydzenia- spisałam kilka pomocnych porad, oto i one:
METODA NA GŁODA:
1. Utop głód w szklance wody: z lodem, z cytryną, z miętą. Jak chcesz; dużo.
Naucz się słuchać swojego organizmu- on ci komunikuje: "chcę mi się pić, jestem odwodniony", a ty interpretujesz to jako: "daj mi pączka"... why? :O
2. Jak nie woda, to herbatka: zielona, czerwona, ziołowa.
3. Strzel sobie szklankę (albo i dwie) 10 minut przed posiłkiem. 4. Maluj usta błyszczykiem Channel.
5. W razie głodu myj ząbki miętową pastą do zębów. Myj też po każdym posiłku.
6. Pij szklankę wody z 2 łyżeczkami octu jabłkowego 3 razy dziennie.
7. Zanim sięgniesz po coś nadprogramowego policz do 100. Ciągle masz ochotę na batonik? Policz jeszcze raz!
8. Uciskaj czubek nosa dwie minuty- akupresura. Chińczycy znają się na tym lepiej od ciebie. (Jeżeli coś jest głupie, ale działa, to znaczy, że nie jest głupie).
9. Nie wychodź z domu głodna, a już na pewno nie wchodź głodna do sklepu spożywczego(!)
Spoko? Spoko! Dobra, inna kwestia:
ZACHOWAJ KULTURĘ JEDZENIA
1. Posiłek jest świętością- celebruj każdy kęs, delektuj się.
2. Zawsze ładnie doprawiaj i dekoruj potrawę.
3. Każda kaloria musi być dobrą kalorią, pełną wartości odżywczych. Po co puste, słonko? Jesteś tym, co jesz. Chcesz mieć pustą główkę i pełny brzuszek? Nie? Tak myślałam.
4. Jedz przy stole, włącz łagodną muzykę, zapal kilka świec zapachowych.
5. Daj sobie czas, pofantazjuj o tym jedzeniu: zanalizuj kolory, temperaturę, chłoń zapachy.
6. Jedź z malutkich, ciemnych talerzyków, malutkimi widelczykami.
7. Każdy kęs PRZEŻUJ dokładnie 36 razy. Gdzie ci się spieszy? (Kolejny posiłek dopiero za 4 godziny).
8. Siedź prosto! Garbienie się jest nieeleganckie, pannico.
PODKRĘĆ METABOLIZM
1. Sen. Wysypiaj się i śpij co najmniej 6 godzin w nocy. Spanie krócej, niż 6h stymuluje , pobudza apetyt nawet o 15%! Dłużej śpisz – mniej jesz.
2. Limit kalorii na dzień nie może stać przez dłuższy czas w miejscu, bo twój organizm przyzwyczai się do niego. Najlepsza jest metoda rosnąco- malejąca.
3. Jedz regularnie! Co 3 lub 3,5 godzin, a śniadanie najpóźniej godzinę po przebudzeniu.
4. Ćwicz mięśnie.
5. Pij na rano czarną kawę.
6. Dzień zaczynaj od filiżanki ciepłej przegotowanej wody- rozrzedzi soki żołądkowe.
_______________________________________
KONIEC Z AUTOSABOTAŻEM, nie rzucaj sobie sama kłody pod nogi, jesteś przecież już tak blisko. Tak niewiele trzeba, żebyś spełniła swoje marzenie o tym:
Nie było sensu liczyć tych wszystkich kalorii ani innych drobnych odstępstw, które już po chwili urastały do kompulsywnego wpychania w siebie różnorakiego paskudztwa, którego "jadalność" (sądząc po zawartych w tym konserwantach, kwasach tłuszczowych, syropach glukozowych i ilości sodu) jeszcze kilka dni temu poddałabym w wątpliwość.
Mój smak znowu się zmienił, kompletnie odzwyczaiłam się od lekkiego "ssania" w dołku (raczej nie głodu) którego z łatwością niwelowałam zieloną herbatką czy miętą. Niestety! Warzywka też smakują też mdło, podobnie jajka bez soli i dietetyczny jogurt naturalny!
W dodatku nabawiłam się strasznego joja (waga pokazuje aż pół kilo więcej!).
Tak ciężko na to wszystko pracowałam, kosztowało mnie wiele, by rozkręcić organizm na części, każdy kubek smakowy z osobna poddałam starannej dezynfekcji, wróciłam do formy, przestałam mieć zakwasy, brzuszki robiłam z lekkością... i co? I CO Z TEGO?! Skoro wystarczyło tak niewiele by wszystko się jebło, rozsypało... Ale nie, nie gnębię się. Już nie. Po prostu wyciągnę wnioski i nigdy więcej nie doprowadzę do "drobnych" potknięć, które stopniowo urastają. Teraz, myślę, że mam solidną podstawę mentalną. Żeby nie mieć powtórki z rozrywki i za 50 dni spojrzeć sobie w oczy bez poczucia porażki i obrzydzenia- spisałam kilka pomocnych porad, oto i one:
METODA NA GŁODA:
1. Utop głód w szklance wody: z lodem, z cytryną, z miętą. Jak chcesz; dużo.
Naucz się słuchać swojego organizmu- on ci komunikuje: "chcę mi się pić, jestem odwodniony", a ty interpretujesz to jako: "daj mi pączka"... why? :O
2. Jak nie woda, to herbatka: zielona, czerwona, ziołowa.
3. Strzel sobie szklankę (albo i dwie) 10 minut przed posiłkiem. 4. Maluj usta błyszczykiem Channel.
5. W razie głodu myj ząbki miętową pastą do zębów. Myj też po każdym posiłku.
6. Pij szklankę wody z 2 łyżeczkami octu jabłkowego 3 razy dziennie.
7. Zanim sięgniesz po coś nadprogramowego policz do 100. Ciągle masz ochotę na batonik? Policz jeszcze raz!
8. Uciskaj czubek nosa dwie minuty- akupresura. Chińczycy znają się na tym lepiej od ciebie. (Jeżeli coś jest głupie, ale działa, to znaczy, że nie jest głupie).
9. Nie wychodź z domu głodna, a już na pewno nie wchodź głodna do sklepu spożywczego(!)
Spoko? Spoko! Dobra, inna kwestia:
ZACHOWAJ KULTURĘ JEDZENIA
1. Posiłek jest świętością- celebruj każdy kęs, delektuj się.
2. Zawsze ładnie doprawiaj i dekoruj potrawę.
3. Każda kaloria musi być dobrą kalorią, pełną wartości odżywczych. Po co puste, słonko? Jesteś tym, co jesz. Chcesz mieć pustą główkę i pełny brzuszek? Nie? Tak myślałam.
4. Jedz przy stole, włącz łagodną muzykę, zapal kilka świec zapachowych.
5. Daj sobie czas, pofantazjuj o tym jedzeniu: zanalizuj kolory, temperaturę, chłoń zapachy.
6. Jedź z malutkich, ciemnych talerzyków, malutkimi widelczykami.
7. Każdy kęs PRZEŻUJ dokładnie 36 razy. Gdzie ci się spieszy? (Kolejny posiłek dopiero za 4 godziny).
8. Siedź prosto! Garbienie się jest nieeleganckie, pannico.
PODKRĘĆ METABOLIZM
1. Sen. Wysypiaj się i śpij co najmniej 6 godzin w nocy. Spanie krócej, niż 6h stymuluje , pobudza apetyt nawet o 15%! Dłużej śpisz – mniej jesz.
2. Limit kalorii na dzień nie może stać przez dłuższy czas w miejscu, bo twój organizm przyzwyczai się do niego. Najlepsza jest metoda rosnąco- malejąca.
3. Jedz regularnie! Co 3 lub 3,5 godzin, a śniadanie najpóźniej godzinę po przebudzeniu.
4. Ćwicz mięśnie.
5. Pij na rano czarną kawę.
6. Dzień zaczynaj od filiżanki ciepłej przegotowanej wody- rozrzedzi soki żołądkowe.
_______________________________________
KONIEC Z AUTOSABOTAŻEM, nie rzucaj sobie sama kłody pod nogi, jesteś przecież już tak blisko. Tak niewiele trzeba, żebyś spełniła swoje marzenie o tym: