zakupy.

Wiadomo,jak to w większym (w porównaniu do mojego) mieście bywa, skoczyło się na fast fooda. w sumie wybrało się nie najgorzej, bo poszło się do turka (Sevi Kebab w Solarisie-kto był ten kojarzy) na tego naleśnika z całym tym kurczakowym majdanem w środku.
Teraz powpierdalam sobie czekoladki, albowiem nakupiłam sobie ciuchów w rozmiarze S, i na najbliższy tydzień, jestem zadowolona ze swojej wagi
Naturalnie taki stan rzeczy się nie utrzyma długo. Kojarzycie taka bajkę na Disney Chanel "Taniec rządzi" (ło, kurwa, jak to brzmi )? No i tak występują takie dwie smarkule (bodajże Bella Thorne i Zendaya). Ale ludzie! Jakie one maja zarąbiste nogi! Zresztą kumpele mojej A., wyglądają podobnie (ogarniacie, jakoś 162 cm i max. 40 kg).
No, to ja tak będę wyglądać.
Ale na razie jest OK.

A teraz temat ciut bardziej interesujący od moich wynurzeń, czyli zakupy.
Ogarnijcie to lub nie ale za 250 zł, kupiłam (w sieciówkach):
zarąbiste, fioletowe rurki (New Yorker),
krótki, czarny kardigan (New Yorker),
czerwona bluzjka z krótkim rękawem w czerwone gwiazdki, z bufkami (New Yorker),
szary top, w drobne kwiatki (Reserved),
bokserka w czerwono-różowo-czarne paski (Reserved),
biały sweter (Zara),
pierścionek z perełką (Diva),
taka bransoletka, na którą można nałożyć takie koraliki (Diva)

Bilansu nie dodaje, bo aż wstyd Nie, no jutro mam zumbe i nie będę się tak obżerać więc do końca stycznia, będę pewnie miała wagę, założoną na luty

chudego <3