Wracam do Was - kochane - po pracowitym weekendzie. Jestem chora: gardło boli, głowa boli. Jeszcze tyle nauki, już tak mało sił. Nie wstawiałam bilansów, gdyż jadłam jak zwykły człowiek, kromeczki, serki, ciasto itp. Na szczęście waga nie uległa zmianie (Uff..) nadal 48kg, stwierdziłam, że nie muszę ważyć 45, ale jakieś 46,5 starczy. Niedługo ferie, zapisuję się na basen, zacznę akcję *ujędrnianie!* Póki co inspirujmy się.
Od jutra na blogu bilanse.
Chudego
Od jutra na blogu bilanse.
Chudego
