*śniadanie*: owsianka na wodzie z rodzynkami, orzechami włoskimi i plasterkami banana + kawa z mlekiem odtłuszczonym i jedną tabletką słodzika
*II śniadanie*: kanapka z chleba razowego z pasztetem domowej roboty
*podwieczorek*: jogurt naturalny z granulkami z błonnikiem + dwie mandarynki
*obiad*: makaron pełnoziarnisty świderki z jogurtem naturalnym
*kolacja*: nic
inne: herbata czarna o smaku karmelowym, alko...
woda: 1,5l
ćwiczenia: własny aerobik na wf (dostałam szósteczkę![;)]( ";)")
)
Wrzucam już teraz, bo dzisiaj raczej bez kolacji, a potem wychodzę i jak wrócę to średnio pewnie będę w stanie cokolwiek napisać. Miałam nie pić, miałam oszczędzać pieniądze, ale dałam się przekonać. Ale nie zamierzam przesadzać, nigdy nie przesadzam - najważniejszy jest umiar. Poza tym czeka mnie nauka w weekend i nie mam ochoty całą sobotę leczyć kaca.
Po dzisiejszej porannej kawie i ćwiczeniach od razu poczułam się lepiej. Chyba poeksperymentuje ze wstawaniem wcześniej i jakąś jogą albo strethingiem. Serio czułam się milion razy lepiej po kawie, a po 30 minutach intensywnego cardio, już w ogóle super. Zaraz lecę do biblioteki oddać książki, potem do nauczyciela od dodatkowego angielskiego po ćwiczenia i może jakiś serial nadrobię. Strasznie jestem ze wszystkim w tyle.
Pomimo, że tydzień do najbardziej udanych nie należał, kończy się nawet ok (u dało mi się uniknąć pytania z wiązań na chemii). A wam jak minął? Mam nadzieje, że lepiej niż mi![:)]( ":)")
Ulubiona piosenka Katy adekwatna do dnia![:)]( ":)")
*II śniadanie*: kanapka z chleba razowego z pasztetem domowej roboty
*podwieczorek*: jogurt naturalny z granulkami z błonnikiem + dwie mandarynki
*obiad*: makaron pełnoziarnisty świderki z jogurtem naturalnym
*kolacja*: nic
inne: herbata czarna o smaku karmelowym, alko...
woda: 1,5l
ćwiczenia: własny aerobik na wf (dostałam szósteczkę
)Wrzucam już teraz, bo dzisiaj raczej bez kolacji, a potem wychodzę i jak wrócę to średnio pewnie będę w stanie cokolwiek napisać. Miałam nie pić, miałam oszczędzać pieniądze, ale dałam się przekonać. Ale nie zamierzam przesadzać, nigdy nie przesadzam - najważniejszy jest umiar. Poza tym czeka mnie nauka w weekend i nie mam ochoty całą sobotę leczyć kaca.
Po dzisiejszej porannej kawie i ćwiczeniach od razu poczułam się lepiej. Chyba poeksperymentuje ze wstawaniem wcześniej i jakąś jogą albo strethingiem. Serio czułam się milion razy lepiej po kawie, a po 30 minutach intensywnego cardio, już w ogóle super. Zaraz lecę do biblioteki oddać książki, potem do nauczyciela od dodatkowego angielskiego po ćwiczenia i może jakiś serial nadrobię. Strasznie jestem ze wszystkim w tyle.
Pomimo, że tydzień do najbardziej udanych nie należał, kończy się nawet ok (u dało mi się uniknąć pytania z wiązań na chemii). A wam jak minął? Mam nadzieje, że lepiej niż mi
Ulubiona piosenka Katy adekwatna do dnia