Wczoraj w nocy tak strasznie bolał mnie brzuch, że aż się przeraziłam. Tyle leków, a wszystko znów się nawraca. Strasznie się boję że wyjdzie z tego coś poważniejszego i nie daj boże będę musiała przejść jakąś operację. Szczerze mówiąc wolę od tego tonę antybiotyków.
Pogoda dziś nie dopisała, padało, byłam senna i nie poćwiczyłam bo rodzice zaczęli panikować i musiałam zjeść wieczorem obiad. Cały dzień byłam poza domem i niestety. Trochę zjadłam, ale bez grzeszków. Ochotę na słodkości przelałam na kisiel. Chciałam wziąć żelki, ale odłożyłam przy kasie - jestem z siebie ogroooomnie dumna!
Nienawidzę kiedy ktoś krytykuje moje zdanie na jakiś temat. Mam prawo myśleć i mówić co mi się podoba, nie mam zamiaru zmieniać przekonań dla nikogo, ani dla rodziny, ani przyjaciół. Nie wiem gdzie podziało się to poszanowanie czyichś racji, ale dzisiaj go nie doznałam. Muszę chyba bez względu na konsekwencje wreszcie powiedzieć co myślę na temat pewnych kwestii, w pewnej relacji.
Bilans 16.08.14
ŚNIADANIE:
- 6 płaskich łyżek musli (147 kcal),
- mleko 1/2 szklanki (43 kcal),
- płaska łyżeczka dżemu (15 kcal),
- jabłko (72 kcal),
- 70 g serka waniliowego (102 kcal),
II ŚNIADANIE:
- jabłka x2 ( 144 kcal )
OBIAD:
- w porze obiadu wypiłam szejka truskawkowego bez cukru więc daję mu max 200 kcal bo był duży,
PODWIECZOREK:
- jabłko (72 kcal),
- arbuz ( dajmy jakieś 120 bo nie wiem ile go zjadłam),
KOLACJA:
- żeberka jedno średnie (150 kcal),
- 3 średnie ziemniaki (70 kcal),
- surówka z pomidora, cebuli i śmietany; 3 płaskie łyżki ( 120 kcal ),
Potem miałam napad więc do tego;
- kisiel + łyżeczka cukru; 3/4 szkl (ok. 50 kcal)
- łyżeczka dżemu płaska (15 kcal),
- 1/4 rogalika ( 120 kcal ),
- śliwki ( 80 kcal ),
RAZEM: 1320 kcal + szejk to +/- 1420 kcal.
ĆWICZENIA:
- brak, ale wszędzie chodziłam piechotką, jakieś 8 km.
Pogoda dziś nie dopisała, padało, byłam senna i nie poćwiczyłam bo rodzice zaczęli panikować i musiałam zjeść wieczorem obiad. Cały dzień byłam poza domem i niestety. Trochę zjadłam, ale bez grzeszków. Ochotę na słodkości przelałam na kisiel. Chciałam wziąć żelki, ale odłożyłam przy kasie - jestem z siebie ogroooomnie dumna!

Nienawidzę kiedy ktoś krytykuje moje zdanie na jakiś temat. Mam prawo myśleć i mówić co mi się podoba, nie mam zamiaru zmieniać przekonań dla nikogo, ani dla rodziny, ani przyjaciół. Nie wiem gdzie podziało się to poszanowanie czyichś racji, ale dzisiaj go nie doznałam. Muszę chyba bez względu na konsekwencje wreszcie powiedzieć co myślę na temat pewnych kwestii, w pewnej relacji.
Bilans 16.08.14
ŚNIADANIE:
- 6 płaskich łyżek musli (147 kcal),
- mleko 1/2 szklanki (43 kcal),
- płaska łyżeczka dżemu (15 kcal),
- jabłko (72 kcal),
- 70 g serka waniliowego (102 kcal),
II ŚNIADANIE:
- jabłka x2 ( 144 kcal )
OBIAD:
- w porze obiadu wypiłam szejka truskawkowego bez cukru więc daję mu max 200 kcal bo był duży,
PODWIECZOREK:
- jabłko (72 kcal),
- arbuz ( dajmy jakieś 120 bo nie wiem ile go zjadłam),
KOLACJA:
- żeberka jedno średnie (150 kcal),
- 3 średnie ziemniaki (70 kcal),
- surówka z pomidora, cebuli i śmietany; 3 płaskie łyżki ( 120 kcal ),
Potem miałam napad więc do tego;
- kisiel + łyżeczka cukru; 3/4 szkl (ok. 50 kcal)
- łyżeczka dżemu płaska (15 kcal),
- 1/4 rogalika ( 120 kcal ),
- śliwki ( 80 kcal ),
RAZEM: 1320 kcal + szejk to +/- 1420 kcal.
ĆWICZENIA:
- brak, ale wszędzie chodziłam piechotką, jakieś 8 km.