Wybaczcie moją wczorajszą nieobecność, ale nie miałam siły ręką ruszyć

Z chłopakiem już nie jestem i nie będę. Nie widzę sensu myśleć o kimś, kto w ogóle nie myśli o mnie.
No jaki?
Jest mi tylko przykro, że tak wyszło. Nie mówi się czegoś gdy wcale się tak nie myśli.
Wtrącił się, przez chwilę byłam szczęśliwa i on nagle nie wie co czuje. No kurrwa.
Bywa, znajdzie się ktoś inny. Żałuję tylko tego zmarnowanego czasu.
Jedynym jak na razie plusem całej sytuacji jest to, że schudłam i ważę ...
*62,4!*
No coś pięknego. Przez płaczące dni nie za wiele jadłam, nie myślałam trzeźwo. Dalej mam przybity humor. Chodzi o to, że ja od prawie 4 lat nie byłam sama i się po prostu boję tej sytuacji.
Jestem wolna. Singielka. Bardziej do mnie pasuje samotna.
Nie mam pomysłu na siebie. Na życie.
Mogę sobie wmawiać, że sama też mogę być szczęśliwa, ale to nie prawda. Ja rozkwitam i naprawdę żyję jak mam dla kogo żyć.
Sama dla siebie to tylko egzystencja.
Nauczę się życia samemu ale nie potrafię szybko się tak zmienić.
No cóż zostaje? Po prostu żyć. Jakoś.
Jakie plany?
-kluby co dwa lub co tydzień
-odchudzanie na co dzień
-dbanie o siebie
-nauka
-moda/szycie/projektowanie
Facet jak się trafi to sie trafi

Ale TEN kolejny musi juz spełniać moje wymagania. Koniec
pozdrawiam i buziaki przesyłam,
Poesy XOXO