Po raz kolejny rozpoczynam pisać bloga, tym razem z dedykacją dla M. i P.
Bo bez Was mój pokój jest taki beznadziejnie pusty.
Tylko z Wami potrafi,e być tak makabrycznie szczera i otwarta, chociaż wiem, że was demoralizuję.
Kocham was <3
Chociaż do tej pory nijak nie mogłam się do tego przekonać, to jednak lubię piątki. W-f nie jest taki straszny, kiedy gramy w siatkówkę, a na moim ramieniu nie wisi B.
Niestety nie mogło być tak całkiem różowo, i przez pewien czas grałyśmy z chłopakami.
I.
Brrr...
Właściwe to było wesoło.
Oczywiście P. się szczerzył.
Dlaczego mam wrażenie, że zawsze się ze mnie śmieją z Juniorem?
Pewnie dlatego, że mam paranoje.
Ach te teorie spiskowe.
Lateks i te rzeczy.
Potem w DK z M. i P.
Oczywiście się spóźniłam.
Oczywiście poleciałam z mokrymi włosami(tak, tak, czytacie bloga osoby, która pomimo niemal zerowej temperatury myje głowę na pięć minut przed wielkim wyjściem).
Dlaczego kelner z DK się ze mnie śmieje?
Co z tego, że jestem tam dwa razy w tygodniu najczęściej zamawiam tylko herbatę, siedzę dwie godziny i płacę groszami?
Jestem ich stałą klientką :3
W ogóle, szlachta chodzi do DK <3
Spotkałyśmy tam oczywiście stały skład z naszego liceum, i brat Divy powiedział mi TRZECI raz dzisiaj cześć.
“Cześć A.”
A przed w-fem olał panienki z naszej klasy, co oznacza, że jest jedynym porządnym człowiekiem w tej rodzinie.
Nie no, ich rodziców w sumie nie znam, ale Diva to zuo.
!.
I już. Bo ja tam mówię.
Chociaż ostatnio jest miła.
Tak więc zasadniczo ją toleruję.
Chwali moje buty.
Wszyscy chwalą moje buty.
Who's the boss?
Wiem, emanuję zajebistością.
Wiem, pierdole od rzeczy.
Ale takich rzeczy się nie da tak o opisać.
To trzeba, kurwa przeżyć.
Tak poza tym, to zjadłam koło 900 kalorii. Spaliłam jakieś 500.
Maybe.
Jest dobrze.
Tak w sumie, to niezła dupa ze mnie.
A.
<3