*6 dni do ważenia*
Ok. Od jutra wracam z dietą. tak porządnie.
Napisałam wszystkie matury i zostały mi już tylko ustne i przygotowanie prezentacji (czas mam do wtorku, więc dam radę).
Dzisiejszą chemię zawaliłam. Ale z tego co widzę opinie w internecie na temat arkusza nie są pochlebne. Większość napisała tragicznie, a nawet jakiś profesor (?!) chemii stwierdził, że to był poziom 3 roku studiów a nie szkoły średniej... No cóż... Powymyślali takie rzeczy, że można się załamać.
Pocieszam się jednym faktem. W końcu udowodniłam matce, że nie jestem taka głupia. Gdy przeglądała sobie arkusz usiadłam obok i mówiłam jej co napisałam i jaki był mój tok myślenia, a ona stwierdziła 'Te pytania są chore, ale z tego co widzę Ty masz ogromną wiedzę. Nie myślałam, że aż tyle umiesz.' - pomimo tego, że we mnie nie wierzyła to i tak zrobiło mi się miło.
Trudno, ten rok przesiedzę w domu i spróbuję poprawić maturę. Szkoda, że nie mogę iść np. na rok biotechnologii bo potem gdybym przeniosła się na 5 letnią medycynę za ostatni rok musiałabym zapłacić od 22-36 tys. złotych (nie stać mnie). Oczywiście taką debilną ustawę wprowadzili akurat w tym roku...
Nie wiem czy się cieszę czy raczej jestem w rozpaczy. Nic nie czuję.
Skończyłam maturalny dramat - szczęście.
Nie dostanę się na studia - rozpacz.
Mam wakacje - szczęście.
Nie wyrwę się z domu - OGROMNA ROZPACZ.
Przepraszam, że nie komentuję Waszych wpisów, nie zapisuję bilansów itp. Nie miałam czasu. Wszystko zacznę od jutra nadrabiać.
Na domiar złego chłopak stwierdził, że bardzo mu na mnie zależy (jestem dla niego najważniejsza, nie czuł się tak już dawno bla bla bla), tylko ja nie czuję tego samego... Kurwa co jest ze mną nie tak?
Ok. Od jutra wracam z dietą. tak porządnie.
Napisałam wszystkie matury i zostały mi już tylko ustne i przygotowanie prezentacji (czas mam do wtorku, więc dam radę).
Dzisiejszą chemię zawaliłam. Ale z tego co widzę opinie w internecie na temat arkusza nie są pochlebne. Większość napisała tragicznie, a nawet jakiś profesor (?!) chemii stwierdził, że to był poziom 3 roku studiów a nie szkoły średniej... No cóż... Powymyślali takie rzeczy, że można się załamać.
Pocieszam się jednym faktem. W końcu udowodniłam matce, że nie jestem taka głupia. Gdy przeglądała sobie arkusz usiadłam obok i mówiłam jej co napisałam i jaki był mój tok myślenia, a ona stwierdziła 'Te pytania są chore, ale z tego co widzę Ty masz ogromną wiedzę. Nie myślałam, że aż tyle umiesz.' - pomimo tego, że we mnie nie wierzyła to i tak zrobiło mi się miło.
Trudno, ten rok przesiedzę w domu i spróbuję poprawić maturę. Szkoda, że nie mogę iść np. na rok biotechnologii bo potem gdybym przeniosła się na 5 letnią medycynę za ostatni rok musiałabym zapłacić od 22-36 tys. złotych (nie stać mnie). Oczywiście taką debilną ustawę wprowadzili akurat w tym roku...
Nie wiem czy się cieszę czy raczej jestem w rozpaczy. Nic nie czuję.
Skończyłam maturalny dramat - szczęście.
Nie dostanę się na studia - rozpacz.
Mam wakacje - szczęście.
Nie wyrwę się z domu - OGROMNA ROZPACZ.
Przepraszam, że nie komentuję Waszych wpisów, nie zapisuję bilansów itp. Nie miałam czasu. Wszystko zacznę od jutra nadrabiać.
Na domiar złego chłopak stwierdził, że bardzo mu na mnie zależy (jestem dla niego najważniejsza, nie czuł się tak już dawno bla bla bla), tylko ja nie czuję tego samego... Kurwa co jest ze mną nie tak?