Natłok tysiąca myśli.

Smutny poranek.
Kawa, papieros.
Rzyganie.
Jak wstać z łóżka i uwierzyć, że dalsza część dnia będzie dobra.
Jak uwierzyć w siebie.
Jak pokochać siebie.
Jak przestać kłamać.
Jak znaleźć motywację.
Jak przestać bać się ludzi.
Co zrobić aby ciągle nie czuć się gorszą.
Jak z podziwem patrzeć w lustro.
Jak mam odpowiedzieć na te pytania.

On mówi żebym rozmawiała ze sobą.

Mówię: jesteś ładna, inteligentna, chuda...
nie, nie jestem chudaa, niee, nie jestem ładna, niee, nie jestem inteligentna...  to zawsze wygrywa, jak nie pierwszego dnia to kolejnego

Ja pieprzę !
Jak mogłam wpakować się w takie gówno !!

Wiem, że to jest dno, pieprzone dno, z którego nie mogę się wydostać.

Wkrótce zaczynam terapię.
Chcę, alee
ale się boję...
boję się, że nie wyjdzie, że znowu zawiodę.

Jak zacząć walkę skoro nadal chce schudnąć.
Jeszcze tylko kilogramów..
i tak w kółko.

Wielkie natłok myśli.
Zero składu.

Mogę mówić i mówić.
Będę to robić.
Może mi to pomoże w chwili zawahania.
Może słowa zapisane będą bardziej do mnie przemawiać.
Może dzięki blogowi będę wstanie wygrać.

Największą wygraną będzie POKOCHANIE SIEBIE...











UŚMIECHNIJ SIĘ DO SIEBIE !
powiedz głośno: BĘDZIE DOBRZE !!