Jak w tytule: *dzisiaj mija mój setny dzień bez słodyczy
*. Właściwie pod każdym postem jest kilak komentarzy jak ja to zrobiłam?
*Dlatego chciałam po krótce napisać co nie coś o moim słodkim odwyku
*
Jakoś w listopadzie oglądnęłam program na tvn style "wiem co jem" [oglądam go do dzisiaj, polecam!] a tematem głównym były słodycze właśnie. I z tego co się dowiedziałam, *aby odzwyczaić się od cukru potrzeba ok 3 miesięcy.* Dużo? Też tak myślałam!
Postanowiłam: od dzisiaj zero słodyczy: batoników [także musli], żelek, cukierków, czekolady, lizaków, ciastek, placków, tortów. *Ustaliłam sobie limit do 10grudnia tj. moich urodzin, wychodziło ok. 3 tygodnie bez słodyczy.* wątpiłam, że mi się uda, kiedyś wytrzymywałam max. 2-3dni. Chęć na słodycze była ogromna [tym bardziej, że 2 dni po rozpoczęciu dostałam okres -.-] ale zawzięłam się, chciałam udowodnić sobie że potrafię. Jak sobie pomagałam? *Rano zjadałam małą kromkę ciemnego pieczywa z ziarnami z łyżeczką miodu*. Tak aby podnieść glukozę we krwi
I minęły te 3 tygodnie, ale że szło mi bardzo dobrze postanowiłam wytrzymać do świąt
A potem poszło dalej: do końca grudnia, do końca ferii, do 100dni... Ale szczerze mówiąc? *Nie ciągnie mnie!* Tak, ochota jest, szczególnie tęsknię za czekoladą. *Pomaga mi, jak sobie coś słodkiego powącham
* Śmiejcie się, moi znajomi też się śmieją jak chcą mnie czymś poczęstować a ja tylko wącham haha
Ale np. powąchałam ukochaną nutellę i od razu co przyszło mi na myśl: jejku jakie słodkie! I tak jest zazwyczaj co sobie wącham
*Po prostu odzwyczaiłam się, naprawdę
*
Na koniec powiem, że *najgorsze są pierwsze 2 tygodnie.* Potem jakoś idzie
Teraz nie jem, bo szkoda mi tych 100dni, wiem że mogę wytrzymać dłużej. Więc *kolejny termin: do końca postu
* Chociaż pewnie wyznaczę sobie potem kolejny termin
Jedno jest pewne - na cokolwiek się pokuszę, zamknę się w pokoju i będę się godzinę delektować haha
Planowałam zjeść snikersa, ale doszłam teraz do wniosku, że chyba nie dam rady zjeść całego
A chciałam jeszcze powiedzieć, że potrafiłam zjeść *2 czekolady "studenckie" na raz!* gdzie jedna ma 1000kcal :O [to takie słowackie czekolady z bakaliami i kawałkami galaretki, pychota ♥]
Jutro zaczyna się 101dzień. W środę zaczyna się Wielki Post. Postanowiłam znowu narzucić sobie jakieś ograniczenie
A więc od jutra:
zero słonych przekąsek
zero fast foodów
zero dżemów i chałki
Mam nadzieję, że dojdę tak do 100 dnia, podobnie do słodyczy
Od jutra też we wpisach nie będę podawać bilansów, tylko *odliczanie + dzień zaliczony/nie zaliczony.* Będzie zależeć to od tego, czy powstrzymywałam się z jedzeniem [nie jadłam kilka rzeczy podczas jednego posiłku np płatki z mlekiem + kanapka + banan + jogurt] i bilans wychodził max 1500kcal [najlepiej 1000-1200kcal].
*Od jutra skupiam się na ćwiczeniach i wytrenowaniu ciała
*
Życzcie mi powodzenia
chudego!


*Dlatego chciałam po krótce napisać co nie coś o moim słodkim odwyku

Jakoś w listopadzie oglądnęłam program na tvn style "wiem co jem" [oglądam go do dzisiaj, polecam!] a tematem głównym były słodycze właśnie. I z tego co się dowiedziałam, *aby odzwyczaić się od cukru potrzeba ok 3 miesięcy.* Dużo? Też tak myślałam!


I minęły te 3 tygodnie, ale że szło mi bardzo dobrze postanowiłam wytrzymać do świąt





Na koniec powiem, że *najgorsze są pierwsze 2 tygodnie.* Potem jakoś idzie





Jutro zaczyna się 101dzień. W środę zaczyna się Wielki Post. Postanowiłam znowu narzucić sobie jakieś ograniczenie

zero słonych przekąsek
zero fast foodów
zero dżemów i chałki
Mam nadzieję, że dojdę tak do 100 dnia, podobnie do słodyczy

Od jutra też we wpisach nie będę podawać bilansów, tylko *odliczanie + dzień zaliczony/nie zaliczony.* Będzie zależeć to od tego, czy powstrzymywałam się z jedzeniem [nie jadłam kilka rzeczy podczas jednego posiłku np płatki z mlekiem + kanapka + banan + jogurt] i bilans wychodził max 1500kcal [najlepiej 1000-1200kcal].
*Od jutra skupiam się na ćwiczeniach i wytrenowaniu ciała

Życzcie mi powodzenia
chudego!
