Nienawidzę swojego życia.
BILANS:
- owoce - 50 kcal
- "gorący kubek" - 60 kcal
- jogurt naturalny - 150
- pół kotleta w panierce (musiałam zjeść, część wyrzygałam) - więc 100 kcal
- kilka ogórków kiszonych - 35 kcal
RAZEM: 395 kcal
ĆWICZENIA:
- 2 km łażenia
- 200 pół brzuszków
- 150 odwrotnych brzuszków
- 20 min innych ćwiczeń.
Motylki!
PROSZĘ PRZECZYTAJCIE I POMÓŻCIE MI.
Jak zepsuć sobie związek w jeden dzień? Nie wiecie? To przeczytajcie następny akapit.
Zanim zaczęłam chodzić z M. pytałam go co myśli o osobach które się tną. Odpowiedział, że nie rozumie takich osób, że cięcie się jest chore i że nie chciał by mieć z taką osobą nic wspólnego. No więc NIE powiedziałam mu o moim problemie z autoagresją, bo po pierwsze: nie chciałam go stracić, a po drugie: nie "chwalę" się tym na prawo i lewo. W 2 dzień naszego związku postanowiłam, że nie będę tego przed nim ukrywać. Bo to jest po prostu okłamywanie go. Więc mu o tym powiedziałam. On się wk***ił, że nie powiedziałam mu tego wcześniej. Ale kurva jak? Wtedy nie chciał by mnie znać. Jakbym mu wcale o tym nie powiedziała to było by też źle. Więc co kurva miałam zrobić.
Po co w ogóle zaczynałam z tym j****ym cięciem się?! Co to k***a daje?! Daje. Dużo. Spokój. Zajebiście uspokaja. Daje poczucie istnienia. Tak. To pomaga.
W dodatku M. napisał mi, że gdyby nie nasza wspólnie spędzona noc to nie wie czy teraz bylibyśmy razem. To co on, kuvva, c***em myśli?
Sama jestem idiotką, że bawię się w taką dziecinadę.
Jestem idiotką, że spierdoliłam przyjaźń z M.
Jestem idiotką, bo się tnę.
Wczoraj próbowałam się zabić. Nie chodziło tylko o M., ale też o problemy w szkole, o rodziców i o wszystko co zaczęło się psuć.
Wzięłam 30 jakiś tabletek. Zaczęło kręcić mi się w głowie, cała się trzęsłam, było mi na zmianę gorąco i zimno. Ale się uspokoiłam. Zasnęłam z myślą, że rano się nie obudzę. No ale rano normalnie otworzyłam oczy i powróciłam do rzeczywistości. 30 to zbyt mało.
Gdy obudziłam się rano zobaczyłam, że pocięłam się na prawym biodrze. 12 małych kresek. Najfajniejsze jest to, że nie pamiętam tego kiedy się pocięłam. Fajne kreseczki. Lubie je.
Dziś ojciec kazał mi zjeść tego kotleta. Trochę wyrzygałam, ale nie dużo, bo to było takie ohydne.
Nienawidzę swojego pierdolonego życia. Chyba jedyną osobą na której mogę na prawdę polegać i powiedzieć jej wszystko jest E. A przez moją głupotę straciłam pół roku przyjaźni z nią.
Jestem pierdolonym kłamcą. Czemu jestem taka obłudna. Ukrywam wszystko. Psuje wszystko. Ranię wszystkich.
Szkoda, że wczoraj nie udało mi się znaleźć więcej leków. Mielibyście wszyscy ze mną spokój.
Jestem tłusta.
Przestanę jeść dopiero, gdy będę tak chuda, że zniknę.
M. M. M. M. M. Kurvva, obiecałam sobie, że nigdy nie będę przejmować się żadnym chłopakiem.
M.
Wszystko psuje...
Do zobaczenia w piekle.
BILANS:
- owoce - 50 kcal
- "gorący kubek" - 60 kcal
- jogurt naturalny - 150
- pół kotleta w panierce (musiałam zjeść, część wyrzygałam) - więc 100 kcal
- kilka ogórków kiszonych - 35 kcal
RAZEM: 395 kcal
ĆWICZENIA:
- 2 km łażenia
- 200 pół brzuszków
- 150 odwrotnych brzuszków
- 20 min innych ćwiczeń.
Motylki!
PROSZĘ PRZECZYTAJCIE I POMÓŻCIE MI.
Jak zepsuć sobie związek w jeden dzień? Nie wiecie? To przeczytajcie następny akapit.
Zanim zaczęłam chodzić z M. pytałam go co myśli o osobach które się tną. Odpowiedział, że nie rozumie takich osób, że cięcie się jest chore i że nie chciał by mieć z taką osobą nic wspólnego. No więc NIE powiedziałam mu o moim problemie z autoagresją, bo po pierwsze: nie chciałam go stracić, a po drugie: nie "chwalę" się tym na prawo i lewo. W 2 dzień naszego związku postanowiłam, że nie będę tego przed nim ukrywać. Bo to jest po prostu okłamywanie go. Więc mu o tym powiedziałam. On się wk***ił, że nie powiedziałam mu tego wcześniej. Ale kurva jak? Wtedy nie chciał by mnie znać. Jakbym mu wcale o tym nie powiedziała to było by też źle. Więc co kurva miałam zrobić.
Po co w ogóle zaczynałam z tym j****ym cięciem się?! Co to k***a daje?! Daje. Dużo. Spokój. Zajebiście uspokaja. Daje poczucie istnienia. Tak. To pomaga.
W dodatku M. napisał mi, że gdyby nie nasza wspólnie spędzona noc to nie wie czy teraz bylibyśmy razem. To co on, kuvva, c***em myśli?
Sama jestem idiotką, że bawię się w taką dziecinadę.
Jestem idiotką, że spierdoliłam przyjaźń z M.
Jestem idiotką, bo się tnę.
Wczoraj próbowałam się zabić. Nie chodziło tylko o M., ale też o problemy w szkole, o rodziców i o wszystko co zaczęło się psuć.
Wzięłam 30 jakiś tabletek. Zaczęło kręcić mi się w głowie, cała się trzęsłam, było mi na zmianę gorąco i zimno. Ale się uspokoiłam. Zasnęłam z myślą, że rano się nie obudzę. No ale rano normalnie otworzyłam oczy i powróciłam do rzeczywistości. 30 to zbyt mało.
Gdy obudziłam się rano zobaczyłam, że pocięłam się na prawym biodrze. 12 małych kresek. Najfajniejsze jest to, że nie pamiętam tego kiedy się pocięłam. Fajne kreseczki. Lubie je.
Dziś ojciec kazał mi zjeść tego kotleta. Trochę wyrzygałam, ale nie dużo, bo to było takie ohydne.
Nienawidzę swojego pierdolonego życia. Chyba jedyną osobą na której mogę na prawdę polegać i powiedzieć jej wszystko jest E. A przez moją głupotę straciłam pół roku przyjaźni z nią.
Jestem pierdolonym kłamcą. Czemu jestem taka obłudna. Ukrywam wszystko. Psuje wszystko. Ranię wszystkich.
Szkoda, że wczoraj nie udało mi się znaleźć więcej leków. Mielibyście wszyscy ze mną spokój.
Jestem tłusta.
Przestanę jeść dopiero, gdy będę tak chuda, że zniknę.
M. M. M. M. M. Kurvva, obiecałam sobie, że nigdy nie będę przejmować się żadnym chłopakiem.
M.
Wszystko psuje...
Do zobaczenia w piekle.