Znowu się nie wyrobiłam.
Bilans z 11.10:
*śniadanie:* owsianka (150)
*II śniadanie:* pół grahamki z szynką,activia (237)
*obiad:* trochę krupniku (50)
*kolacja:* jogurt z musli (200)
Razem: 637/1000 kcal -834=-197kcal
Spalone:
1h koszykówki-495
1h biegania(6km/h)-339
Świetny bilans. Na minusie O_o
Bilans z dziś:
*śniadanie:* kakao z mleka 0,5% (89)
*II śniadanie:* pół grahamki (87)
*obiad:* 4 pierogi z mięsem (328)
*kolacja:* domowy budyń (66)
Razem: *570/950 kcal -358kcal=212 kcal*
spalone:
1h pływania-358 kcal
ćwicznia:
600 brzuszków
Ogólnie bilansy dobre, uśmiałam się pisząc bilans z wczoraj. I była to chyba ostatnia rzecz, która mnie aktualnie cieszy...
Zawaliłam konkurs. Nie mogę patrzeć na nauczyciela, który mnie przygotowywał. Okłamał mnie i na pewno nie dlatego, żeby nie robić mi przykrości. Bo jego akurat nie obchodzą uczucia innych. A mimo to dalej go lubię. Po prostu powiedział mojej korepetytorce z anglika, z którą uczy w innej szkole, że zawaliłam konkurs, a pytając się go,czy coś wie,powiedział, że nie.Ale trudno. Oficjalnych wyników jeszcze nie było, będą w poniedziałek,ale nie spodziewam się innego wyniku.Na szczęście wywieszą tylko nazwiska osób, które się dostały...jedyny plus. Wprawdzie nauczyciel sam powiedział,że nie po to do niego chodziłam,żeby wygrywać konkursy,tylko żeby ogólnie się uczyć.Cieszę się,że zrozumiał moje przesłanie które zawarłam w tekście typu:"Czy mam dalej chodzić na kółko" czyt. Zawaliłam konkurs, nie jest pan na mnie zły?Czy dalej mogę do pana przychodzić. xD
Jak to ludzie umieją czytać między wierszami.
A,no i jest jeszcze jeden plus. Koleżanka musi chodzić na basen,bo ma coś z kręgosłupem, więc wykorzystałam okazję i będę chodzić z nią. Co tydzień w piątki,od dzisiaj.Podobno pływanie wspaniale rzeźbi sylwetkę![:) :)]()
I przepraszam,że zamęczyłam was gadką o mnie,ale nie mam komu się wygadać, a na was powoli zaczynam się otwierać.
A,no i jeszcze jedna sprawa. Matka zaczyna zaglądać mi w talerz i to dosłownie. Sprawdza,ile jem.Nie ogarniam jej. W niedzielę wybywam z rodzicami na zakupy. Lista dłuuuga,a pieniędzy po urodzinach przybyło
Znacie jakieś fajne horrory odpowiednie na halloween? xD
Miłego dnia życzę,kilka thinspiracji dla was:
Bilans z 11.10:
*śniadanie:* owsianka (150)
*II śniadanie:* pół grahamki z szynką,activia (237)
*obiad:* trochę krupniku (50)
*kolacja:* jogurt z musli (200)
Razem: 637/1000 kcal -834=-197kcal
Spalone:
1h koszykówki-495
1h biegania(6km/h)-339
Świetny bilans. Na minusie O_o
Bilans z dziś:
*śniadanie:* kakao z mleka 0,5% (89)
*II śniadanie:* pół grahamki (87)
*obiad:* 4 pierogi z mięsem (328)
*kolacja:* domowy budyń (66)
Razem: *570/950 kcal -358kcal=212 kcal*
spalone:
1h pływania-358 kcal
ćwicznia:
600 brzuszków
Ogólnie bilansy dobre, uśmiałam się pisząc bilans z wczoraj. I była to chyba ostatnia rzecz, która mnie aktualnie cieszy...
Zawaliłam konkurs. Nie mogę patrzeć na nauczyciela, który mnie przygotowywał. Okłamał mnie i na pewno nie dlatego, żeby nie robić mi przykrości. Bo jego akurat nie obchodzą uczucia innych. A mimo to dalej go lubię. Po prostu powiedział mojej korepetytorce z anglika, z którą uczy w innej szkole, że zawaliłam konkurs, a pytając się go,czy coś wie,powiedział, że nie.Ale trudno. Oficjalnych wyników jeszcze nie było, będą w poniedziałek,ale nie spodziewam się innego wyniku.Na szczęście wywieszą tylko nazwiska osób, które się dostały...jedyny plus. Wprawdzie nauczyciel sam powiedział,że nie po to do niego chodziłam,żeby wygrywać konkursy,tylko żeby ogólnie się uczyć.Cieszę się,że zrozumiał moje przesłanie które zawarłam w tekście typu:"Czy mam dalej chodzić na kółko" czyt. Zawaliłam konkurs, nie jest pan na mnie zły?Czy dalej mogę do pana przychodzić. xD
Jak to ludzie umieją czytać między wierszami.
A,no i jest jeszcze jeden plus. Koleżanka musi chodzić na basen,bo ma coś z kręgosłupem, więc wykorzystałam okazję i będę chodzić z nią. Co tydzień w piątki,od dzisiaj.Podobno pływanie wspaniale rzeźbi sylwetkę

I przepraszam,że zamęczyłam was gadką o mnie,ale nie mam komu się wygadać, a na was powoli zaczynam się otwierać.
A,no i jeszcze jedna sprawa. Matka zaczyna zaglądać mi w talerz i to dosłownie. Sprawdza,ile jem.Nie ogarniam jej. W niedzielę wybywam z rodzicami na zakupy. Lista dłuuuga,a pieniędzy po urodzinach przybyło

Miłego dnia życzę,kilka thinspiracji dla was: