Dziesiąty dzień za mną, a na wadzę rano 51.4, wieczorem 51.8. Już niedługo i będzie pewne 51. Tylko moje uda wciąz są strasznie grube i przez to wyglądam jak słoń -.-. Nie mogę ich zrzucić, nienawidzę ich -.-.
bilans:
5 pierogów ze szpinakiem - 325 kcal
polane jogurtem naturalnym - 30 kcal
kawa z mlekiem 2x - 12 kcal
gryz bułki z makiem - 15 kcal
382/400
Dziesiąty dzień dobiega końca. Czyli 1/3 za mną. Pozwolę sobie na takie małe podsumowanie:
Zaczęłam z wagą - 56.8 kg [18.02]
[20.02] - 54
[23.02] - 53
[26.02] - 52
[27.02] - 51.8
Tak mniej więcej wygląda spadek mojej wagi przez dziesięć dni SGD. Chyba powinnam być dumna, w końcu zleciało 5 kg. Jednak ja tego nie widzę. Musze wziąć się za jakieś ćwiczenia na uda, bo nie mogę na siebie patrzeć. Tak to jest, kiedy ma się figurę po mamie. Wąskie ramiona, zero biustu, wąska talia, a nogi i tyłek jak stodoła -.-. Nigdy nie będę wyglądać tak jakbym chciała, bo moje nogi są tak beznadziejnie krótkie. Chcę już ważyć te 45 kg...
bilans:
5 pierogów ze szpinakiem - 325 kcal
polane jogurtem naturalnym - 30 kcal
kawa z mlekiem 2x - 12 kcal
gryz bułki z makiem - 15 kcal
382/400
Dziesiąty dzień dobiega końca. Czyli 1/3 za mną. Pozwolę sobie na takie małe podsumowanie:
Zaczęłam z wagą - 56.8 kg [18.02]
[20.02] - 54
[23.02] - 53
[26.02] - 52
[27.02] - 51.8
Tak mniej więcej wygląda spadek mojej wagi przez dziesięć dni SGD. Chyba powinnam być dumna, w końcu zleciało 5 kg. Jednak ja tego nie widzę. Musze wziąć się za jakieś ćwiczenia na uda, bo nie mogę na siebie patrzeć. Tak to jest, kiedy ma się figurę po mamie. Wąskie ramiona, zero biustu, wąska talia, a nogi i tyłek jak stodoła -.-. Nigdy nie będę wyglądać tak jakbym chciała, bo moje nogi są tak beznadziejnie krótkie. Chcę już ważyć te 45 kg...