Swoje zdjęcia już dodawałam, wymiary też już tylko z obietnicy zostało napisać o moim przypadku.
Więc, zaczynając od samego początku: od małego dużo ćwiczę czasem za dużo ale raczej to wynika z pasji i zamiłowania niż z chęci utrzymania formy jednak również od małego bardzo dużą wagę przywiązuję do wyglądu. Jestem dość szczupła z natury hmm chociaż nie, szczupła to za dużo powiedziane,trafniejsze jest stwierdzenie iż nie mam kłopotu z nadwagą. Wszystko zaczęło się w 5 kl. podstawówki. Od października do stycznia dużo chorowałam głównie grypa żołądkowa i inne rzyganie. Wtedy przy wzroście 159 ważyłam 37 kg i jeszcze miałam dość androgeniczne kształty jak wiadomo na ten wiek i ogólnie wyglądałam bardzo szczupło, podobałam się sobie, lubiłam gdy ktoś mówił "Boże ale to dziecko wychudzone, karmicie je w ogóle?!" chodziłam często do lekarzy, rodzice bali się, że popadnę w anoreksje. Mój organizm był tylko wymęczony tym wszystkim a ja się taka sobie bardzo podobałam. Potem w marcu miałam wycinany wyrostek, schudłam do 33.5 kg co jeszcze bardziej mi się podobało. Później raz chudłam, raz tyłam moja waga wahała się między 40 a 45 kg. W ferie rok temu pojechałam na wycieczkę do Bawarii z moją starszą siostrą Sylwią, bardzo się wtedy zbliżyłyśmy, był tam też !Michał! i B. oo jeny co tam się wtedy działo... no ale bynajmniej oszalałam dosłownie oszalałam, byłam w obłędzie, straciłam rozum dla B. nigdy nie kochałam nikogo tak bardzo ani do nikogo nie czułam tak silnego uczucia i raczej już nie będę chociaż teraz już zapomniałam trochę o nim gdyż on obecnie nie zwraca na mnie uwagi mam wrażenie, że pewien sentyment do niego zostanie ze mną do końca życia. No ale podczas tego obłędu i depresji w którą wtedy wpadłam, i która w przeciągu ostatnich miesięcy głodówek bardzo się nasiliła, bardzo (jak na mnie) przytyłam, ważyłam 53 kg-najwyższa waga w moim życiu przy wzroście 165, to był wrzesień 2012r. No i we wrześniu na w-f dziewczyny z mojej klasy rozmawiały o anoreksji i bulimii no i tam wiadomo zaczęłyśmy się porównywać mam w klasie taką jedną Weronikę jest śliczna ma piękne, długie, blond włosy, błękitne oczy i jest nieziemsko szczupła oraz wysoka i figura wymarzona no i stwierdziłam, że chcę mieć takie ciało jak ona po kilku dniach tak się obejrzałam wieczorem cała w lustrze i wpadłam w panikę, zaczęłam nienawidzić swojego ciała i zaczęłam się bić i gryźć oraz obwiniać siebie, chciałam się zabić, neinawidziłam siebie chciałam się zniszczyć, wtedy wiedziałąm, że doprowadzę sie do neibezpiecznego stanu i będę igrać ze śmiercia i chciałam tego, bardzo, zaczęłam płakać i stwierdziłam, że jestem paskudna, mam parcie na szkło chcę być pod każdym względem idealna i wiem, że potrafię więc zamiast mieć piękne krągłości stwierdziłam, że bliżej mi jest to pięknej chudości, chcę żeby wszyscy patrzyli i wiedzieli, że oni tego nie osiągną, że nie mogą, a ja mogę i jestem pięknie szczupła i mam idealne nogi których oni nie będą mieli, nawet Weronika. Tak chodziłam z ta myślą parę dni i pewnego dnia nie zjadłam śniadania i tak w ciągu może 3-4 dni przestałam w ogóle jeść. Przez następne zaczęłam ćwiczyć w domu typowe w-f'owe ćwiczenia i tygodniowo 2-4h na basenie. Piłam 5 l wody dziennie i schudłam 10 kg potem przytyłam 4 kg i ważyłam 47-46 teraz znowu schudłam i ważę 43.5 kilo. Jem mało i tylko
-ciasteczka owsiane
-gruszki
-pomarańcze
-gorzką czekoladę
-rosół
-ziemniaki
-kawę
-herbatę
-wodę
-gumy
-jogurty
-kaszę
-makaron
-ryż
-jajko
dziennie nie przekraczam nigdy 700 kcal no chyba, że mam napad ale to rzadko się zdarza. Jednak odczuwam już tego bardzo nie przyjemne skutki; nie mam miesiączki, wypadają mi włosy, zęby pożółkły, nie mam biustu, mam wszędzie siniaki, nie mam na nic siły ani chęci, ciągle jestem zmęczona, nie mogę spać, depresja mi się nasiliła i to bardzo, często mam napadu paniki, częściej mam napady padaczkowe, niedoczynność tarczycy się nie poprawiła a wręcz przeciwnie, często mdleję, chyba moje serce ostatnio szwankuje, mam objawy schizofrenii; omamy słuchowe i wzrokowe i wiele innych oraz straciłam przyjaciół i z nimi kontakt ogólnie relacje z wszystkimi mi się bardzo pogorszyły i najgorsze jest to, że to tylko moja wina i nie żałuję tego, dobrze mi jest samej raniącej innych. Rodzice ciągle gadają o psychologach i szpitalach ale szczerze biorę to z dystansem, bo się przejmują itd. a tak naprawdę to tylko mnie straszą od 3 miesięcy. Czasami mam ochotę zgłosić się do specjalisty bo to wszystko już zaczyna mnie wkurzać ale chyba i tak on mi nie pomoże jeśli sama nie będę chciała, przecież nie jest cudotwórcą.
Więc, zaczynając od samego początku: od małego dużo ćwiczę czasem za dużo ale raczej to wynika z pasji i zamiłowania niż z chęci utrzymania formy jednak również od małego bardzo dużą wagę przywiązuję do wyglądu. Jestem dość szczupła z natury hmm chociaż nie, szczupła to za dużo powiedziane,trafniejsze jest stwierdzenie iż nie mam kłopotu z nadwagą. Wszystko zaczęło się w 5 kl. podstawówki. Od października do stycznia dużo chorowałam głównie grypa żołądkowa i inne rzyganie. Wtedy przy wzroście 159 ważyłam 37 kg i jeszcze miałam dość androgeniczne kształty jak wiadomo na ten wiek i ogólnie wyglądałam bardzo szczupło, podobałam się sobie, lubiłam gdy ktoś mówił "Boże ale to dziecko wychudzone, karmicie je w ogóle?!" chodziłam często do lekarzy, rodzice bali się, że popadnę w anoreksje. Mój organizm był tylko wymęczony tym wszystkim a ja się taka sobie bardzo podobałam. Potem w marcu miałam wycinany wyrostek, schudłam do 33.5 kg co jeszcze bardziej mi się podobało. Później raz chudłam, raz tyłam moja waga wahała się między 40 a 45 kg. W ferie rok temu pojechałam na wycieczkę do Bawarii z moją starszą siostrą Sylwią, bardzo się wtedy zbliżyłyśmy, był tam też !Michał! i B. oo jeny co tam się wtedy działo... no ale bynajmniej oszalałam dosłownie oszalałam, byłam w obłędzie, straciłam rozum dla B. nigdy nie kochałam nikogo tak bardzo ani do nikogo nie czułam tak silnego uczucia i raczej już nie będę chociaż teraz już zapomniałam trochę o nim gdyż on obecnie nie zwraca na mnie uwagi mam wrażenie, że pewien sentyment do niego zostanie ze mną do końca życia. No ale podczas tego obłędu i depresji w którą wtedy wpadłam, i która w przeciągu ostatnich miesięcy głodówek bardzo się nasiliła, bardzo (jak na mnie) przytyłam, ważyłam 53 kg-najwyższa waga w moim życiu przy wzroście 165, to był wrzesień 2012r. No i we wrześniu na w-f dziewczyny z mojej klasy rozmawiały o anoreksji i bulimii no i tam wiadomo zaczęłyśmy się porównywać mam w klasie taką jedną Weronikę jest śliczna ma piękne, długie, blond włosy, błękitne oczy i jest nieziemsko szczupła oraz wysoka i figura wymarzona no i stwierdziłam, że chcę mieć takie ciało jak ona po kilku dniach tak się obejrzałam wieczorem cała w lustrze i wpadłam w panikę, zaczęłam nienawidzić swojego ciała i zaczęłam się bić i gryźć oraz obwiniać siebie, chciałam się zabić, neinawidziłam siebie chciałam się zniszczyć, wtedy wiedziałąm, że doprowadzę sie do neibezpiecznego stanu i będę igrać ze śmiercia i chciałam tego, bardzo, zaczęłam płakać i stwierdziłam, że jestem paskudna, mam parcie na szkło chcę być pod każdym względem idealna i wiem, że potrafię więc zamiast mieć piękne krągłości stwierdziłam, że bliżej mi jest to pięknej chudości, chcę żeby wszyscy patrzyli i wiedzieli, że oni tego nie osiągną, że nie mogą, a ja mogę i jestem pięknie szczupła i mam idealne nogi których oni nie będą mieli, nawet Weronika. Tak chodziłam z ta myślą parę dni i pewnego dnia nie zjadłam śniadania i tak w ciągu może 3-4 dni przestałam w ogóle jeść. Przez następne zaczęłam ćwiczyć w domu typowe w-f'owe ćwiczenia i tygodniowo 2-4h na basenie. Piłam 5 l wody dziennie i schudłam 10 kg potem przytyłam 4 kg i ważyłam 47-46 teraz znowu schudłam i ważę 43.5 kilo. Jem mało i tylko
-ciasteczka owsiane
-gruszki
-pomarańcze
-gorzką czekoladę
-rosół
-ziemniaki
-kawę
-herbatę
-wodę
-gumy
-jogurty
-kaszę
-makaron
-ryż
-jajko
dziennie nie przekraczam nigdy 700 kcal no chyba, że mam napad ale to rzadko się zdarza. Jednak odczuwam już tego bardzo nie przyjemne skutki; nie mam miesiączki, wypadają mi włosy, zęby pożółkły, nie mam biustu, mam wszędzie siniaki, nie mam na nic siły ani chęci, ciągle jestem zmęczona, nie mogę spać, depresja mi się nasiliła i to bardzo, często mam napadu paniki, częściej mam napady padaczkowe, niedoczynność tarczycy się nie poprawiła a wręcz przeciwnie, często mdleję, chyba moje serce ostatnio szwankuje, mam objawy schizofrenii; omamy słuchowe i wzrokowe i wiele innych oraz straciłam przyjaciół i z nimi kontakt ogólnie relacje z wszystkimi mi się bardzo pogorszyły i najgorsze jest to, że to tylko moja wina i nie żałuję tego, dobrze mi jest samej raniącej innych. Rodzice ciągle gadają o psychologach i szpitalach ale szczerze biorę to z dystansem, bo się przejmują itd. a tak naprawdę to tylko mnie straszą od 3 miesięcy. Czasami mam ochotę zgłosić się do specjalisty bo to wszystko już zaczyna mnie wkurzać ale chyba i tak on mi nie pomoże jeśli sama nie będę chciała, przecież nie jest cudotwórcą.