Chyba się załamię!

Dzisiaj się zważyłam tak tylko z ciekawości i waga pokazała, że przytyłam. Znów ważę 65 kg. W sumie można było się tego spodziewać. Całą niedzielę, poniedziałek i wtorek jadłam to na co miałam ochotę i nie wymiotowałam ani razu.
No cóż. Przynajmniej wiem, że nie mogę sobie pozwalać na takie hulanie więcej, bo okazuje się, że niewiele trzeba, żeby być zmuszonym zaczynać wszystko od nowa.
Bilans na dziś:
11:00 - kawa z mlekiem, gotowane jajko, kromka chleba pszennego, kawałek ogórka (178 kcal)
14:00 - 4 małe kiwi (120 kcal)
17:00 - owsianka z dodatkiem kaszy manny (176 kcal)
20:00 - 2 plastry twarogu półtłustego, 1 mały pomidor, 1 ogórek kiszony, łyżeczka oliwy z oliwek (147 kcal)
+ 2 zielone herbaty, woda
razem ----> 621/1000 kcal
ćwiczenia: 0
Mam zakwasy. Postanowiłam, że odetchnę jeden dzień.