*Odejdę gdy zgasną światła, po cichu, spokojnie
Bez załatwiania spraw, niech zostaną niedokończone*
_________
2/30 dni wyzwania
Ehh.. Poddałam się dzisiaj, zjadłam słodycze+dzisiejsze pierogi. Muszę to jakoś nadrobić.
Chyba popadam w depresję? Przychodzę do domu, nie mam już ochoty na nic. Po prostu siadam i płaczę. Wszystko traci sens. Nie chcę się tak czuć, bezsilność zabija, monotonia zabija, brak wolności zabija. Nie czuję już niczego, smutku, radości. *PUSTKA*. Uśmiecham się, płaczę, ale nie czuję już niczego. Chcę żeby coś się zmieniło, chcę znowu czuć się szczęśliwa. Czy naprawdę to takie niemożliwe?
Lekcje to męka. Jedyne co mnie ratuje to przyjaciele, przynajmniej z nimi dobrze, jak na razie. Choć wiem, że niekiedy po prostu nie wiedzą co mi powiedzieć, jakby zmieniłam się. Chcą mi pomóc, ale chyba nie wiedzą co robić, a ja nie chcę ich już krzywdzić.
Kiedy przychodzę do domu po prostu nie wytrzymuję, mama ma swoje humorki(czyt. ciąża) chciałabym gdzieś wyjść, ale nie mogę.. Planujemy coś w piątek zorganizować, już się pytałam tata powiedział, że mogę. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Pewnie znowu nic przez nich.
Dołączyłam do wyzwania *100 przysiadów dziennie*, przynajmniej mam motywację do ćwiczeń. Więc zmykam teraz ćwiczyć.
Bez załatwiania spraw, niech zostaną niedokończone*
_________
2/30 dni wyzwania
Ehh.. Poddałam się dzisiaj, zjadłam słodycze+dzisiejsze pierogi. Muszę to jakoś nadrobić.
Chyba popadam w depresję? Przychodzę do domu, nie mam już ochoty na nic. Po prostu siadam i płaczę. Wszystko traci sens. Nie chcę się tak czuć, bezsilność zabija, monotonia zabija, brak wolności zabija. Nie czuję już niczego, smutku, radości. *PUSTKA*. Uśmiecham się, płaczę, ale nie czuję już niczego. Chcę żeby coś się zmieniło, chcę znowu czuć się szczęśliwa. Czy naprawdę to takie niemożliwe?
Lekcje to męka. Jedyne co mnie ratuje to przyjaciele, przynajmniej z nimi dobrze, jak na razie. Choć wiem, że niekiedy po prostu nie wiedzą co mi powiedzieć, jakby zmieniłam się. Chcą mi pomóc, ale chyba nie wiedzą co robić, a ja nie chcę ich już krzywdzić.
Kiedy przychodzę do domu po prostu nie wytrzymuję, mama ma swoje humorki(czyt. ciąża) chciałabym gdzieś wyjść, ale nie mogę.. Planujemy coś w piątek zorganizować, już się pytałam tata powiedział, że mogę. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Pewnie znowu nic przez nich.
Dołączyłam do wyzwania *100 przysiadów dziennie*, przynajmniej mam motywację do ćwiczeń. Więc zmykam teraz ćwiczyć.