Dzisiaj nie udało się wprowadzić nowych postanowień w życie - okres. Nienawidzę tych kilku dni w miesiącu, rujnują mi życie. Żarcie, spanie i na nic więcej nie mam siły. Ale jutro już mam nadzieję, że uda mi się wstać ok 9, poćwiczyć, pójść na spacer, pouczyć się angielskiego i w końcu zaprojektować sobie kilka ciuchów na jesień.
I muszę duuuużo mniej jeść. Dzisiaj mama zrobiła naleśniki, bo rosiłam ją ze dwa tygodnie temu o to, więc musiałam zjeść. Gdyby nie to, miałabym chociaż dobry bilans. Ale cóż, każdy nowy dzień, to kolejna szansa, aby zmienić swoje życie.
Już nie mogę doczekać się 29 czerwca. Cholera, ta niepewność czy zdałam maturę z matmy czy nie totalnie mnie dobija... Hmmm, dobra wymówka do omijania obiadów![:D]( ":D")
Chudego i dobranoc.
I muszę duuuużo mniej jeść. Dzisiaj mama zrobiła naleśniki, bo rosiłam ją ze dwa tygodnie temu o to, więc musiałam zjeść. Gdyby nie to, miałabym chociaż dobry bilans. Ale cóż, każdy nowy dzień, to kolejna szansa, aby zmienić swoje życie.
Już nie mogę doczekać się 29 czerwca. Cholera, ta niepewność czy zdałam maturę z matmy czy nie totalnie mnie dobija... Hmmm, dobra wymówka do omijania obiadów
Chudego i dobranoc.